Wczoraj podczas konferencji „Zdrowy uczeń” organizowanej przez Orkiszowe Pola skosztowałam bardzo smacznego murzynka z gryki, maku, daktyli, karobu. Czułam niedosyt wróciwszy do domu, a że potrzeba matką wynalazku, to pomieszałam to co miałam i powstało ciasto. Składniki podaję nieco na oko. Ważne byście robiąc takie „ciasta eksperymenty” czuwali nad konsystencją. Zasada jest prosta – jak połączysz mąkę z sodą i dodasz coś wilgotnego to ciasto generalnie powinno wyjść. Co tym razem połączyłam:
- pół szklanki komosy ryżowej moczonej przez kilka godzin w szklance mleka kokosowego
- 2 jajka (całe)
- 5 daktyli zalanych wrzątkiem i zmiksowanych na krem
- 3 łyżki kakao
- łyżka cynamonu
- mąka gryczana (do otrzymania pożądanej konsystencji – jak ciasto na babkę)
- 3 łyżki kruszonego ziarna kakaowca
- 2 łyżki sezamu
- łyżeczka sody oczyszczonej
- pół słoiczka konfitury (bardzo kwaśnej) z porzeczek
Połączyłam najpierw mokre składniki, do nich dodałam suche na koniec dosypując mąkę by mieć kontrole nad gęstością ciasta.
A potem ciasto trafiło do piekarnika nagrzanego do 180 st na 30 min.
I co nam wyszło …
było smaczne, mało słodkie, z chrupiącymi kawałkami kakaowca, widocznym sezamem – zniknęło, a szkoda, bo było bardzo dobrą bazą by wykorzystać je do porobienia „murzynkowych kanapek”. Miałam zamysł, by obłożyć kromki tego ciasta plasterkami awokado i posypać granatem lub posmarować delikatnie miodem i posypać pyłkiem pszczelim, albo posmarować kwaśną konfiturą porzeczkową i posypać płatkami migdałów lub sezamem. Co się odwlecze to nie uciecze 🙂 było, zniknęło – to dobra rekomendacja.
A Was zachęcam do eksperymentowania – nie masz jajek, dodaj mus jabłkowy lub bananowy, lub glut lniany albo chia. Nie możesz kakaa – potraktuj to jako wyzwanie, nie tylko karob jest alternatywą. Próbuj – w kuchni można na prawdę się zrelaksować 🙂