Torty, makowce, serniki, pierniki, czekoladowe kalendarze adwentowe, kinder Mikołaje, czekolady, trufle w czekoladzie i tak dalej i tak dalej. Zebraliście kiedyś wszystkie słodycze, które wasze pociechy tudzież wy sami otrzymaliście w podarkach? Zazwyczaj jest to zbiór imponujący swoją objętością. A w tych wszystkich złotkach i pazłotkach schowane niepozornie tłuszcz palmowy, aromaty, syrop glukozowo-frktozowy, węglan amonu, kwasek cytrynowy itd.
Zadawaliście sobie pytanie, co mi to daje jak to zjem? Otóż jak zjem porcję kaszy gryczanej lub pierników na bazie mąki z kaszy gryczanej to wiem, że dostarczam sobie magnez, fosfor, witaminy z grupy B, witaminę E, aminokwasy.
Ale wiem też, że jak zjem pierniczki kupione w sklepie, popularnej marki, to zjadam tym samym: tłuszcz palmowy (silne działanie miażdżycorodne bo zwiększa poziom złego cholesterolu i obniża poziom dobrego; przyrost tkanki tłuszczowej głównie brzusznej; przyczynia się do insulinooporności) połączony z syropem glukozowym (syrop glukozowy – zwany też glukozowo-fruktozowym, bardzo przyczynia się do nadwagi i otyłości), okraszony aromatami (ogólnie co do aromatów, to np. aldehyd C-18 ma aromat czekolady a służy do produkcji preparatów do czyszczenia szyb, octan etylu mający aromat ananasowy używany jest do garbowania skór, octan benzylu o aromacie truskawek używany jest jako rozpuszczalnik, a octan anylu o pięknym aromacie bananów używany jest jako rozpuszczalnik farb olejnych). To tylko 3 podstawowe składniki większości dostępnych w sklepach słodyczy. A z reguły skład słodyczy to zdecydowanie dłuższa lista substancji, które bardziej nadają się do eksperymentów chemicznych niż wyrobów spożywczych.
Zadawaliście sobie pytanie, co mi to daje jak to zjem? racja, każdy sobie takie właśnie pytanie powinien zadać przed zjedzeniem czegoś słodkiego ze sklepowej półki.
Fajny wpis i bardzo racjonalny.