Dlaczego warto mieć pod ręką ogórki kiszone?
Bo są przede wszystkim mega praktyczne, tanie i mega zdrowe.
Słoik z ogórkami kiszonymi jest nieodzownym elementem naszej kuchni chyba przez wiekszą część roku. Gdy tylko rozpoczyna się sezon ogórkowy sięgamy po dyżurny słój i na okrągło kiszą się w nim nowe porcje ogórasów. Aż zniknie koper ze straganów i o świeży chrzan zaczyna być coraz trudniej, wówczas odstawiamy duży słój i sięgamy po kiszone ogórki z półek z zaprawami na zimę.
Ogórki wykorzystujemy do sałatek, na zupę, do pajdy chleba, jako przegryzka do pasztetu i jako „warzywko” do obiadu.
Niedawno koleżanka, która jest mistrzynią gotowania zup, podsunęła mi przepis na najsmaczniejszą ogórkową pod słońcem (oczywiście oprócz tej maminej z dzieciństwa) i na pewno niebawem przepis ten zagości na tym blogu.
Kiszone ogórki to przede wszystkim witaminy B1,B2,B3 – czyli gładsza skóra, lepszy metabolizm i zdrowsze włosy i paznokcie. To także witaminy C,E,A,K oraz magnez, wapń, fosfor i potas. Są bogatym źródłem błonnika, co przekłada się zdecydowanie na poprawę perystaltyki jelit.
Spożywając kiszonki dopieszczasz swoją mikroflorę jelitową. A to od niej zależy poziom odporności twojego organizmu i generalnie stan twojego zdrowia. Zwłaszcza teraz, w okresie jesiennym, warto sięgać po naturalne „wspomagacze” dla naszego organizmu.
Zatem kto jeszcze nie ma nich kisi, kto ma niech zajada. Na zdrowie!